poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 13 - Wysłuchaj mnie.





Rozdział najdłuższy z dotychczas napisanych na tym blogu :)
Mam nadzieje, że się spodoba no i uprzedzę nieletnich – rozdział 18+ (ale nie bez przesady ;D )

~*~

Przymknęła powieki i wsłuchiwała się w rozmowę mężczyzn. Obaj byli nieco podenerwowani. Przez te kilka dni udało im się poznać zamiary Kronosa wobec wampirów i nie podobało im się to, co demon zamierza zrobić. Zastanawiali się czy Mason wie w co się w ogóle pakował. Tak naprawdę sterował nim Abaddon i każdy jego krok był skrupulatnie przez niego opisywany. Garth, choć zdaje się być karykaturą łowcy, ma swoich informatorów i to oni donieśli mu o planach demona.
-Po cholerę mu dusze wampirów? Po za tym, bez urazy – Dean zwrócił się do dziewczyny – nie sądziłem, że ją mają.
-Ludzie idą albo do nieba albo do piekła, pozostałe pokraki jak myślisz, dokąd trafiają? Do czyśćca. Logicznie rzecz ujmując muszą mieć duszę. Gdyby jej nie miały ich duchy pałętałyby się po ziemi – odpowiedział Bobby.
-No dobra, ale, po co mu te dusze?
-Ta cała armia od siedmiu boleści jest już potężna, liczny kilkadziesiąt wampirów. Kronos po prostu chce nad nimi zapanować. Chce ich wybić i w jakiś dziwny sposób przechwycić dusze zanim trafią do czyśćca – wyjaśnił starszy łowca.
-Musimy dostać się do Masona – odezwała się w końcu.
-Bo?
-Wyobrażasz sobie demona z duszami wampirów w tym jednym, który za życia był potężnym czarownikiem? Bo ja nie – mruknęła – Może uda mi się z nim pogadać.
-Chcesz z nim gadać? – Dean omal nie wypluł piwa, które właśnie popijał.
-On wciąż ma jakieś dziwne wizje ze mną w roli głównej, dlatego jeśli kogoś posłucha to mnie.
-A, jeśli się nie uda?
-To będziemy musieli zastawać środki przymusu.
Wstała z miejsca i ruszyła na piętro. Musiała nieco ochłonąć i zebrać myśli w całość. Nie było to łatwe, wciąż wracała wspomnieniami do chwil, gdy kochała Masona. Zdawała sobie sprawę z tego, że jeśli nie będzie chciał jej słuchać, to będą musieli go zabić. Pragnęła tego, to fakt, jednak wbrew pozorom to nie było takie łatwe.
Do pokoju dziewczyny wszedł Dean. Podszedł do niej i podał jej butelkę piwa. Chwilę zastanawiał się czy zostać, w końcu usiadł obok i spojrzał na nią. Caroline wzięła głębszy wdech i upiła spory łyk alkoholu. Mogła go pić bez umiaru, bowiem wampirzy organizm reagował znacznie inaczej na takie używki, niżeli ludzki. Nie sprawiał, co prawda takiej przyjemności, ale wciąż pozwalał nieco odreagować.
-Nie chcesz go zabijać – powiedział w końcu.
-Chce, ale to nie... Po co ja ci się tłumacze? – Warknęła na samą siebie.
-Bo mimo wszystko wiesz, że nie chcemy, aby coś ci się stało.
Przygryzła wargę. Miał rację. Nie chciała ich rozczarować, tym bardziej narażać. Wiedziała też, że oni nie chcą, aby ta kontaktowała się z Masonem. Wampirowi zależy na jej śmierci i wątpili, aby mogła przemówić mu do rozumu. Westchnęła. Dean pochylił się odrobinę nad nią i objął jej twarz dłońmi. Jego zielone oczy błyszczały, przybierając barwę szmaragdu. Uśmiechnął się nieznacznie, lecz mogło to dostrzec.
Była, co najmniej zdziwiona jego zachowaniem, ale jakby nie było gdzieś głęboko w sercu zawsze tego pragnęła. Pocałowała go zachłannie, a na reakcję chłopaka nie trzeba było długo czekać. Delikatnie pchnął ją, a ona opadła na poduszki. Wspiął się nad nią i zaczął pieścić jej uda oraz pośladki. Przeszedł ją przyjemny dreszcz, którego nie chciała przerywać. Zdjęła jego koszulę i wbiła paznokcie w nagą klatkę piersiową. Wszystko działo się w zawrotnym tempie. Ona wsunęła mu dłoń w spodnie i niemal jednym ruchem zerwała z niego spodnie łącznie z bokserkami. Dean nie mógł czekać, więc jak tylko pozbawił wampirzycę koronkowej bielizny i miał do niej nieograniczony dostęp to wszedł w nią energicznymi ruchami.
Ich zbliżenie przypominało zabawę w kotka i myszkę. Ona pragnęła więcej, a on jak na złość wychodził z niej, aby po chwili ponowić „atak”. Był namiętny i nie pozwalał jej zaczerpnąć powietrza. Jęknęła, zmieniając pozycję na siedzącą. Winchester sunął dłońmi po jej nagim ciele w końcu natrafiając na piersi. Syknęła z rozkoszy, czując jak w tym samym momencie chłopak przyspiesza. Znów opadli, a Dean oparł dłonie o zagłówek i raz jeszcze pchnął. Po chwili przerwał i położył się obok, obejmując ją ramieniem.
 Zdumiona, ale też wyraźnie podekscytowana całym zajściem wpatrywała się w sufit. Przełknęła ślinę, uświadamiając sobie, że coś takiego przeżyła tylko z Masonem. Ona nie mogła pozwolić, aby emocje nią zawładnęły. To był jej błąd. Miała nad tym zapanować. Teraz każdy demon będzie mógł wykorzystać Deana, jako jej słaby punkt. Żałowała tego, że się złamała. Miała nie mieć słabości, bowiem słabość jest pierwszym krokiem do śmierci.
-Musimy się spieszyć – zerwała się z miejsca i ubrała.
-Co? – Wydusił zdziwiony.
-Musze jechać do Masona, Kronos nie będzie czekał – wyjaśniła wymijająco.
-No dobra...

Zbiegła po schodach i sięgnęła po piwo. Wypiła niemal całą butelkę na jednym wdechu. Sam i John, którzy przez momentem wrócili, zerknęli na nią pytająco. Nie miała zamiaru się zwierzać ze swoich doznań seksualnych, które nawiasem mówiąc były nieziemskie i teraz rozumiała, dlaczego Dean był odbierany, jako babiarz. Odchrząknęła schowała broń za pasek spodni. Przeczesała włosy palcami, pozwalając im opaść kaskadą na plecy.
-Musimy jechać do Masona i to już – powiedziała widząc dziwne miny łowców – musze z nim pogadać.
-Zwariowałaś? – Warknął John – on cie zabije.
-Może, ale przynajmniej uświadomię mu, co zamierza zrobić.
Przez dobrą chwile zastanawiali się nad słowami brunetki. Coś w tym jest, w końcu od tak na pogaduszki nie pojechałaby do niego, więc gdyby uznał to wszystko za blef byłby idiotą.
-Czekam w wozie. – Wyszła na zewnątrz i zaczerpnęła świeżego powietrza.
Oparła się o bok czarnej Impali i wpatrywała się w swoje stopy. Słyszała wycie psów dochodzące z pobliskiego schroniska, jak również wycie koguta policyjnego, którego dźwięk nieprzyjemnie drażnił jej uszy. W powietrzu unosił się zapach smaru i oleju, który wyciekał z zepsutych wraków. Również woń psa – Rumsfelda – była dziś niezwykle ostra.
Pierwszy raz od dziesięcioleci poczuła czystą rządze, która nie miała nic wspólnego z wampirzym pragnieniem krwi. Dean był denerwujący. Był upierdliwy, był nie do wytrzymania i był cholernie irytujący... Niemniej było w nim coś wyjątkowego. Coś, czego potrzebowała i czego tak naprawdę pragnęła.


Gapiła się w szybę Impali. Dobrze wiedziała, że Dean spogląda na nią ukradkiem, jak gdyby pytał, „co jest?”. Nie rozumiał tego, a ona nie chciała wracać wspomnieniami do tej chwili. Owszem, było wspaniale, poczuła więź, ale to wszystko mogło okazać się zgubne nie tylko dla niej. Tak było lepiej. Postanowiła. To się więcej nie powtórzy. Ona jest wampirem. Jest nieśmiertelna. Nie chce tworzyć związku, który przypominałby kiepskie romansidło dla nastolatek. To nie jej bajka. Jej świat jest mroczny - ból i cierpienie nic więcej.
-Myślę, że Garth nam pomoże szukać Masona – ciszę przerwał Sam.
-Pewnie jest najlepszy – zakpił starszy Winchester.
-Mam nadzieje, że Mason nie jest taki głupi – powiedziała cicho, – jeśli się nie opamięta, nie tylko on i jego wampiry będą mieć przechlapane.
-Dlaczego?
-Dusze to potężna broń.
-Skąd tyle wiesz? – Rzucił Dean.
-Mason próbował mnie czegoś nauczyć...
-Czegoś, czyli magii? – Spytał Sam, na co dziewczyna kiwnęła potakująco głową.
-Nie chciałam się tym bawić, choć kilka zaklęć opanowałam perfekcyjnie – uśmiechnęła się zadowolona.
-Nie jestem pewien, czy wciąż będzie a Atlancie.
-To jego ulubione miasto. Nie sądzę, żeby przeniósł się, bo ma łowców na ogonie. To nie ten typ.


Dochodziła północ, a mimo to grupki ludzi wciąż przechadzały się ulicami miasta. Blask księżyca był zdumiewająco intensywny, dzięki czemu bez trudu mogli dostrzec, gdzie powinni stawiać kroki. Ze znajomym – Garthem - mieli spotkać się na rynku głównym. Dean musiał zaparkować wóz w jednej z oddalonych o kilometr uliczkach, więc nie był zbyt zadowolony z nocnego spaceru. Mruczał coś pod nosem i co rusz kopał kamyki, które tworzyły dywan na szerokim chodniku.
 Stracili czujność, w końcu, co mogło się im stać w centrum miasta? A Jednak. Coś naparło na Caroline całym ciałem i przygwoździło ją do ściany. Podniosła wzrok i dostrzegła tęgiego mężczyznę, który wyjmuje z kieszeni fiolkę z krwią. Winchesterowie nawet nie zdążyli zareagować, bowiem nieznajomy wlał zawartość szklanego naczynia wprost do gardła Caroline. Chwile się szamotała, ale trucizny było zbyt wiele i po kilku sekundach straciła przytomność. Blondyn przewiesił ją przez ramie i w wampirzym tempie ulotnił się.
-Co to kurwa było! – Wrzasnął Dean, gapiąc się w miejsce, gdzie jeszcze przed sekundą rozgrywała się scena iście z czarnej komedii.
-Dowiedział się, o nas – odparł Sam – Szybko może, Garth wie, gdzie się ukrywa.
Kiedy dobiegli do rogu palcu głównego, dostrzegli chudego, wysokiego o... Głupawym wyglądzie, mężczyznę. Stał przy fontannie i wpatrywał się w płynącą wodę. Wrzucał, co jakiś czas kilka groszy i przymykał oczy, jakby zastanawiał się nad życzeniem. Nie mogli uwierzyć, że ktoś taki został łowcą. To było, co najmniej dziwne, a w zasadzie on sam był dziwny.
-Garth, gdzie jest Mason?
-Who – uniósł ręce – spokojnie, zaraz was zaprowadzę. A gdzie wasza wampirzyca?
-Mason ją ma! Nie mamy czasu, mów gdzie on jest – warknął Dean.
-Cwaniaczek zahipnotyzował burmistrza i przejął jego posiadłość – odparł chudzielec.
-Ilu ich jest? – Spytał Samuel, na co Garth zamyślił się na moment.
-W środku około dziesięciu, na zewnątrz z dwadzieścia, reszta pałęta się po mieście.
-Cholera sami nie damy rady – zauważył brunet.
-Za nim ojciec i Bobby tu przyjadą, może być po wszystkim – Dean przeczesał włosy palcami – musimy coś wymyślić.
-Mogę wam pomóc – zaoferował Garth.
Dean uniósł brwi z powątpieniem, zresztą Sam też nie sądził, aby Garth mógł sobie poradzić z wampirem. Był chuchrem, zdawałoby się, ze lekki powiew wiatru zmiecie go z drogi. Na sam jego wygląd trudno byłoby się przestraszyć i wziąć ich na poważnie. No, ale z drugiej strony, mieli jakieś inne wyjście?


Ocknęła się kaszląc krwią. Przełyk piekł ją od krwi umarlaka, którą wampir w nią wlał. Tego uczucia nie można do niczego porównać. Uchyliła powieki i zobaczyła duży salon, który nie przypominał siedliska wampirów. Jego wystrój był bardzo elegancki i na swój sposób przypominał jej stary dom – za czasów, gdy była jeszcze człowiekiem. Beżowe ściany nie przytłaczały wnętrza, gdyż charakteru dodawały dębowe meble i długie złote zasłony. W kominku tlił się płomień, a woń rumu unosił się w powietrzu nieco tłamsząc zapach krwi.
-Obudziło się słoneczko – zachrypnięty głos mężczyzny wciąż brzmiał tak samo pociągająco.
-Szukałam cie – odparła, próbując nieco rozluźnić mięśnie karku.
-Zabawne, myślałem, że mnie unikasz – stwierdził, podchodząc bliżej.
-Czy ty w ogóle wiesz, w co się pakujesz, Mason? – Spytała, wlepiając w niego spojrzenie.
-Co masz na myśli?
-Kronos chce dusz, waszych dusz. Tylko po to jesteście mu potrzebni.
-Dlaczego miałbym ci wierzyć?
-Nie narażałabym się, gdyby było inaczej. W tym wypadku nie tylko wy możecie mieć przechlapane, ale wszyscy. Jeśli posiądzie dusze wampirów będzie zbyt silny, aby go zabić.
-Jakoś mnie nie przekonałaś. – Zaśmiał się kpiąco.
-Mason mówię poważnie. Ten jeden raz zaufaj mi. Jeśli dalej będziesz pomagał Kronosowi zabijemy was, nie dopuścimy do rzezi, którą szykuje – mówiła, nie spuszczając z niego wzroku.
-Nie mów mi o zaufaniu. Odeszłaś od nas. Odeszłaś ode mnie.
-Ty mnie nawet nie kochałeś, więc się...
-Skąd wiesz, że nie? – Pochylił się nad nią. Widziała jego błękitne spojrzenie. Czuła przyjemny zapach i ciepły oddech na swojej skórze.
-Bo mnie wykorzystywałeś.
Wpił się w nią zachłannie, wpychając język w rozwarte usta dziewczyny. Przygryzł jej wargę i pocałunkami zniżał się coraz to bardziej. Dłuższą chwile nie broniła się, ale przypominając sobie o Deanie odwróciła gwałtownie głowę.
-Wysłuchaj mnie – powiedziała – On chce was wykorzystać. Nie dostaniecie żadnej Kanady, co najwyżej zginiecie w piachu.
-Nie powinnaś się w to mieszać – powiedział, oblizując spierzchnięte wargi.
-Trudno jest się w to nie mieszać – mruknęła pod nosem.
-Kronos ma się tu pojawić jutro, więc mamy trochę czasu dla siebie. Niestety nim przyjedzie muszę cie zabić... Chyba, że zdecydujesz się do nas wrócić. Jest wciąż jedną z nas.
-Co? Żartujesz prawda? O co ci chodzi? – Wydusiła z siebie.
-Jesteś wampirem a nie łowcą – mówił – wiesz jak wiele nasza społeczność traci bez ciebie?
-Udam, ze tego nie słyszałam i powiem raz jeszcze, ON WAS WKRĘCA – odparła, akcentując ostatnią część zdania.
-Jak zwykle uparta – pokręcił głową – dobrze, że nie jesteś niezastąpiona. Ciekaw jestem, kiedy twoi przyjaciele postanowią nas odwiedzić. Czekamy niecierpliwie, wierz mi.
-Nigdy nie zastanawiałeś się, po co demonowi wampiry? Nie jesteś kretynem, Mason.
-Nie, ja nie jestem. Ale ty chyba zapomniałaś, co nieco z prawdziwego życia.
Westchnęła i rozejrzała się. Wewnątrz salonu siedziało kilkoro wampirów. Wpatrywali się w nią z obrzydzeniem, które było wręcz oczywiste. Odwróciła od się od nich i postanowiła zdradzić swoje gniazdo. Większość z wampirów, które tam żyło, była zbyt słaba, aby z własnej woli odejść. Bali się Masona i nic dziwnego. Z zemsty polował na Caroline od ponad stu lat... A mimo to wciąż coś go do niej pchało. Taka jego mała słabość.
-Przynajmniej to przemyśl – powiedziała na koniec.
-Żałosne – prychnął, wychodząc.
Została sama, ale nawet nie zamierzała uciekać. Wiedziała, że w tym domu roi się od krwiopijców, po za tym chciała próbować do upadłego. Jeśli Kronos faktycznie ma się tu pojawić już jutro, to... Tik-tak czas ucieka.


~*~

Wiem czekałyście na TĄ scenę, ale jakoś tak mi się pisało to opowiadani i pisało, że dopiero teraz zorientowałam się, że to już 13 rozdział. Nie wiem ile jeszcze przed wami...
No i trochę akcji też jest. Wyjaśniło się też, co nieco.
Mam nadzieje, że podoba wam się ten rozdział :)


15 komentarzy:

  1. Wow, jeden z najlepszych rozdziałów do tej pory, moim zdaniem :) Nie dość, że rozruszał akcję, to jeszcze relacje Caroline z Deanem poszły gwałtownie do przodu. Tak podejrzewałam, że będziesz chciała ich zeswatać, ale w życiu nie pomyślałabym, że to się odbędzie w tym rozdziale. Bardzo dobrze wyszła Ci scena erotyczna, nie była przesadzona ani obrzydliwa (bo niektórzy autorzy zapędzają się tak bardzo, że wychodzą im z tego różne cuda i aż trudno coś takiego czytać, ale w przypadku Twojego opowiadania tak nie było).
    Mason ma Caro, a na dodatek idiota jeden jej nie wierzy... Sam nie wie, w co się wpakował, przecież Kronos odbierze mu dusze, ale wampir oczywiście woli wierzyć demonowi niż wampirzycy. Cóż, jeszcze tego pożałuje.
    Mam nadzieję, że Deanowi w porę uda się ją odbić, chociaż oceniając jego szanse realnie, nie są one zbyt wysoko, bo Garth to żadna pomoc i nie zdziwiłabym się, gdyby w trakcie akcji zemdlał i obudził się po wszystkim >.<
    Pozostaje mi niecierpliwie czekać na nowość.
    Życzę mnóstwa weny i pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie ;D
      W sumie to ja też nie, ale szczerze mówiąc, nie wiem ile jeszcze rozdziałów przed Wami, więc wypadało przed końcem ich połączyć... chociaż na moment ;)
      No właśnie ja nie lubię opowiadań, gdzie większość akcji skupia się na scenie erotycznej zamiast na ogólnym wątku, dlatego u mnie scen łóżkowych jest mniej, a jak już są to nie kombinuje za bardzo ;)
      Haha ta mógłby się nagle ocknąć i stwierdzić, że coś go ominęło ;) Ale Dean nie jest sam ma brata, więc nie powinno być tak źle ;)

      Usuń
  2. Jakoś Caroline za szybko uciekła mi od Deana. Zastanawia mnie, co na taką reakcję pomyślał sobie chłopak. jednego jestem pewna na pewno nie był zachwycony, podejrzewam też, że był nieźle zszokowany. Swoją drogą zastanawiałam się, kiedy ten nasz "babiarz" i do wampirzycy zacznie lgnąć. Cóż nie powiem Winchesterowie są wyjątkowi. Coś często ich "dziewczyny", jeśli oczywiście mogę tak to ująć, nie są zwyczajne. A oglądam od jakiegoś czasu odcinki i już zdążyłam się o tym przekonać. Zatem charakter Deana odzwierciedliłaś z niemałą dokładnością... Masz moje gratulacje :)
    Poza tym to porwanie dziewczyny pod koniec zupełnie zrujnowało plany naszych bohaterów. Co prawda dziewczyna i tak próbuje przekonać swojego "byłego" do swoich racji i ukazać mu czyhającego między innymi na niego niebezpieczeństwo, ale jak widać do łatwych zadań to nie należy. Zdecydowanie nie zazdroszczę jej sytuacji w jakiej się znalazła.
    Ogólnie nieźle rozwinęłaś akcję. Nagle tak wszystko przyśpieszyło, że zaskoczył mnie konie rozdziału, a niby jest dłuższy od poprzednich! Zdecydowanie jest świetny i wciąga! Cóż czekam na więcej. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dean chyba był za bardzo zdziwiony ;D
      Ta, zwłaszcza Sam ma dziwne upodobania co do kobiet ;) Jej dzięki wielkie! :D
      Jest dłuższy, kolejny pisze i chce żeby był jeszcze dłuższy, ale się zawiesiła ;) W każdym razie musiałam rozwinąć akcje, najwyższy czas ;)

      Usuń
    2. No najwyższy czas, ja u siebie też postanowiłam w końcu przejść do wątku głównego, a w zasadzie punktu kulminacyjnego i mam nadzieję, że niedługo uda mi się skończyć "Nieśmiertelność". Tak nawiasem - dodałam nowy rozdział :)

      Usuń
    3. O nowy rozdział :D Super, że tak szybko :D Wrócę ze szkolenia psa i od razu do Ciebie wpadam :D

      Usuń
  3. Jednym słowem: WOW!;D rozdział po prostu cudowny. Tak długo czekałam na TĄ scenę między Caroline i Deanem i nareszcie się doczekałam:d Szkoda tylko, że Caro tak szybko "uciekła" od Deana, no ale widać, że się o niego troszczy:)
    No i wszystko się wyjaśniło. Ciekawe tylko jak sobie poradzą z Kronosem i bandą wampirów.
    Mason głupek, czemu nie uwierzył Caroline?! Ale coś czuję, że jeszcze będzie żałował, że jej nie posłuchał:D

    PS.
    Tym razem to ty zapomniałaś poinformować mnie o nowym rozdziale;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faaakt, zapomniałam bo publikowałam go dzień po tym jak przeczytałaś poprzedni i stwierdziłam, że poczekam trochę i nie będę Cię męczyć ;p

      No Mason będzie miał okazje żeby przekonać się, że Kronos jest... kimś innym niż myśli, a raczej, że ma inne zamiary ;D

      Usuń
  4. Nie wiem czemu, ale mi się skojarzyło z czymś takim, że Kronos potrzebuje tych dusz wampirów, aby je zjeść - haha wiem popłynęłam, ale to jedyne moje wyjaśnienie jego pomysłu :D Uuua w końcu się do siebie zbliżyli :) Oby częściej hehe i żeby tylko John nie stanął między nimi. Uwielbiam Gartha :D I fakt nie wygląda na łowce hehe. Kurcze co oni jej zrobili. Mam nadzieję, że reszta ją znajdzie. Nie dziwię się czemu Mason jej nie wierzy, w końcu jej nie ufa, ale mógłby jej chociaż raz posłuchać. Pewnie i tak doprowadzi do nieszczęścia i ona z Winchesterami będzie musiała ten bałagan posprzątać. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy i jednocześnie informuję, że u mnie na losy-lowcow i dortmund-story pojawiły się nowe rozdziały. Pozdrawiam i zapraszam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ale wiesz, że to wcale nie jest takie głupie hahaha i w tym momencie ja teraz próbuje wymyślić, po co mu wampiry i jakoś nie pamiętam mojego pomysłu haha
      Nooooo to się okaże, czy ona będzie sprzątać, czy sami Winchesterowie ;)
      Mam trochę zaległości na blogach, więc najpóźniej jutro u Ciebie się pojawie :)

      Usuń
    2. Oby ten pomysł ci się przypomniał, a jak nie to skorzystaj z mojego hehehe :D Z pewnością im pomoże posprzątać burdel, zresztą Winchesterowie na pewno będą sprzątać, bo oni zawsze są w centrum wydarzeń heheh, bo w większości to oni burdel powodują hehe :D Taki ich los.

      Usuń
    3. No najgorsze jest to, że jak zaczynam coś pisać, to pomysły wydają mi się fajne, a potem okazuje się, że są beznadziejne ;P
      ... no w sumie co racja to racja haha

      Usuń
    4. A no i wiem na pewno, że chodziło o dusze wampirów, faktycznie ;) Tylko muszę trochę przerobić pomysł bo teraz wydaje mi się tandenty ;p

      Usuń
    5. Tandetny? Nie no bez przesady :) Pewnie dodasz co nieco i aż nas w fotel wciśnie :D

      Przy okazji informuję, że na losy-lowcow i dortmund-story pojawiły się kolejne rozdziały. Pozdrawiam i zapraszam :)

      Usuń
    6. A spoko, ja już pisze ostatni rozdział ;p I zdradzę, że faktycznie dusze wampirów są dla Kronosa ważne ;) No żebyś się nie zdziwiła z tym fotelem haha

      Usuń