wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 11 - Satyr.





Mieszkanie kolejnej ofiary nie różniło się niczym od poprzedniego, gdzie ciało zostało znalezione w stanie rozkładu. Tu również ekipa dochodzeniowa pozbyła się śladów, jednak Winchesterom udało się znaleźć kilka przegniłych winogron... Fakt, nie powinno to nikogo dziwić, ale w tym wypadku ofiara była uczulona na te owoce, więc to właśnie one rzuciły się im w oczy. I choć nie wiedzieli jeszcze, co miałyby one znaczyć, coś kazało im sądzić, że są istotnym elementem układanki.
Jacklyn zginęła w identyczny sposób co Alaric, a mimo to policja nie potrafiła połączyć w całość zdobytych informacji. Mieli podejrzanego i to z nim zamierzali porozmawiać łowcy. Nie wierzyli w jego winę, bowiem w ich fachu rzadko zdarza się, ze osoba zatrzymana jest faktycznym mordercą, co nie zmieniało faktu, że udowodnienie mu niewinności nie sprawi, iż zostanie wypuszczony z aresztu... W końcu, jaki sąd uwierzy, że za wszystkim stoi monstrum?
-Czy twoja matka miała z kimś zatarg? – Sam zerknął przelotnie na nastolatkę, która stała pod oknem wpatrując się w pracę mężczyzn.
-Nie, raczej nie – odparła cicho – Jej były facet, Marc Godson, był, co prawda dziwny i upierdliwy, ale szczerze mówiąc nie wierze, że mógł to zrobić. Bardzo ją kochał i dlatego się rozstali.
-Z miłości? To dość dziwne – zauważył Dean.
-On się zaangażował, a mama nie chciała... Znowu cierpieć. Ojciec ją zostawił i obiecała sobie, że już nigdy więcej się nie zakocha.
Dean odrobinę skrzywił się, przypominając sobie jeden ze łzawych filmów, gdzie para kochanków zrywa, bo... Są zbyt zakochani w sobie. Co za paranoja, gdzie tu jakaś logika? Pokręcił głową i podszedł do okna sprawdzając, czy nie ma tam śladów siarki, która wskazywałaby na obecność demona.
-Cóż, w takim razie dziękujemy i przyjmij nasze kondolencje – Sam uśmiechnął się nie znacznie.
Po krótkiej rozmowie z córką ofiary, chłopcy postanowili udać się na komisariat. Zastanawiali się, co oprócz zeznań świadków mają policjanci na nieszczęsnego Macka. Mógł tam być, tego nie kwestionują, ale nikt normalny nie zabijałby w taki sposób... Zakładając, że ktoś normalny w ogóle może zabić, ale to już pozostawmy do indywidualnych przemyśleń każdego z nas, w końcu niektóre zbrodnie rodzą się pod wpływem impulsu, silnego bodźca, który nie pozwala postąpić inaczej, a inne można wręcz zrozumieć i wyjaśnić...


Caroline w tym czasie przeglądała uzyskane informacje i nic specjalnego nie zwróciło jej uwagi. Oprócz tego, że wszechwiedzący wujek Google przetłumaczył tajemnicze słowo na „satyr” nie miała nic. Satyr. Satyr, czym jest, większość wie, ale nie zmieniało to faktu, że nic nie składało się w logiczną całość. Nie chcąc tracić więcej czasu na spędzeniu kolejnych kilku godzin w pokoju motelowym, uznała, że sprawdzi, co łączyło obie ofiary.
Poszła na komisariat raz jeszcze. Tym razem wszyscy byli przemili, a do tego jakże pomocni! Miała do swojej dyspozycji całe biuro komendanta, nikt jej nie przeszkadzał, więc w spokoju przeglądała kartoteki i bazy danych. Musiała przyznać, że policja nadaje się tylko do jednego – do zbierania informacji. Wyniki analiz wskazywały na to, że przyczyną śmierci był krwotok na skutek głębokich ran. Zaś odnalezione ciała posiadały identyczne, głębokie nacięcia i identyczne larwy chrząszczy obległy ich, prawdopodobnie jeszcze przed śmiercią. Udało im się dowiedzieć też, że zarówno Alaric jak i Jenkins leczyli się u psychologa, doktora Morgana. Oboje mieli depresje i myśli samobójcze, – co wyjaśniało tok rozumowania policji.
Wiedziała, że kolejnym przystankiem będzie gabinet Morgana. Nie przepadała za lekarzami, bo zawsze próbowali wmówić coś, co na pozór zdawało się być logicznym wyjaśnieniem. Nigdy nie dopatrywali się drugiej strony medalu. Dla nich wszystko było albo czarne albo białe, nie było kolorów pomiędzy. W całym swoim życiu nie poznała lekarza czy profesora, który byłby w stanie uwierzyć, że istnieje coś więcej...
Wychodząc z biura natknęła się na Winchesterów. Po rozmowie z Deanem wiedziała o kolejnym morderstwie, ale chyba umknął mu fakt, że policja zatrzymała już podejrzanego.
-Co tu robicie? – Spytała, dołączając do dwójki łowców.
-Zatrzymali podejrzanego, chcemy go przesłuchać. Dowiedziałaś się czegoś? – Spytał brunet.
-To słowo oznacza Satyra, ale nie wiem, jak to się ma do naszej sprawy. Wiem też, że obie ofiary leczyły się u psychologa.
-W takim razie pogadaj z jajogłowym – Dean uśmiechnął się przebiegle.
-Jasne, ważne żeby ktoś inteligentny z nim pogadał, bo ty byś go pewnie nie zrozumiał – odgryzła się, po czym zadowolona rzuciła okiem na komendanta, który bez słowa podszedł do niech – proszę zaprowadzić moich partnerów do...
-Marcka Godsona – dokończył za nią Sam.
-Oczywiście – komendant ruszył, a zaraz za nim powlekli się bracia.
Przeszli cały komisariat, na jego końcu policjant pokazał im drzwi i kazał wejść. Kolejny korytarz prowadził do cel, gdzie zostały osadzone osoby podejrzane o przestępstwo. Pod ostatnią z nich stał strażnik. Winchesterzy wiedzieli, że tam zastaną Marcka, bo tylko on był uznawany za psychopatycznego seryjnego mordercę, więc potrzebował szczególnych „względów”.
-Jesteśmy pewni, że to ten gość zabił Alarica i Jenkins.
-Skąd ta pewność? – Mruknął Sam zerkając do wnętrza celi, gdzie siedział niewysoki szatyn. Raczej marny z niego materiał na zbrodniarza tysiąclecia.
-Spójrzcie na niego – wskazał brodą na chłopaka.
-I to ma być dowód? – Prychnął Samuel. – Proszę się zająć pracą.
Komendant mruknął coś pod nosem, ale ostatecznie zostawił łowców z więźniem. Weszli do celi i usiedli na pryczy. Szatyn podniósł na nich wzrok i odchrząknął.
-Jesteśmy z FBI i chcemy zadać ci kilka istotnych pytań – zaczął Dean.
-Gorzej już chyba być nie może – skwitował mężczyzna.
-Dlaczego zabiłeś panią Jenkins? – Rzucił nie owijając w bawełnę.
-Nie zabiłem jej, ja ją kochałem. – Odparł hardo – Wmawiacie mi, że to zrobiłam, a ja nie mógłbym... Byłem u niej tamtego dnia, pokłóciliśmy się, ale nic jej nie zrobiłem.
-Znałeś Davida Alarica? – Tym razem pytanie zadał Sam.
-Nie, kto to?
-Kolejna z twoich ofiar – Dean nie spuszczał go z oka, wypatrując każdej podejrzanej reakcji.
-Co? Zgłupieliście?! – Marck zerwał się z miejsca i przeczesał włosy palcami.
-Wierzymy ci, – słowa Sama zaskoczyły Godsona – ale musimy wiedzieć wszystko o Jacklyn.
-Oczyścicie mnie z zarzutów? – Spytał z entuzjazmem.
-Zrobimy, co się da – Zapewnił Dean, choć zarówno on jak i Sam wiedzieli, że jest to niemożliwe.
-Cóż ona miała problemy. Po śmierci męża zaczęła się leczyć. Miała depresje i myśli samobójcze. Poznaliśmy się na sesji u doktora Morgana, – wyznał – miałem problemy z narkotykami.
-Czy ostatnimi czasy działo się coś dziwnego? Dziwne szmery? Zimne podmuchy? – Dean zadał pytania, na które normalni ludzie reagują zwykle głupawym „hee?”, i tu było podobnie.
-Co?
-Musimy wiedzieć wszystko – dodał.
-Nie, raczej nie – szatyn ściągnął brwi i przyjrzał się uważnie Winchesterom – coś jeszcze?
-Dziękujemy – Sam wsadził do kieszeni marynarki niewielki notes.
-Czyli, co? Caroline słusznie uznała, że trzeba pogadać z doktorkiem? – Spytał Dean, gdy wracali już do samochodu.
-Na to wygląda – przytaknął Sammy – Współczuje mu, w więzieniu będzie robił za pomyje. Oskarżony o dwa morderstwa, ma przechlapane.
-Nic na to nie poradzimy, nie jesteś Sędzią Judy* - rzucił Dean, zdejmując krawat.
Brunet nic nie odpowiedział, wsiadł do Impali i poczekał aż dołączy do niego brat. Nim Dean zajął miejsce kierowcy, rzucił na tylne siedzenia marynarkę. Przez chwilę stał nieruchomo, jak gdyby nad czymś intensywnie myślał, ale już po chwili usiadł za kierownicą i ruszył, wjeżdżając na główną drogę, prowadzącą do motelu.

Sam w ciszy analizował zebrane przez nich informacje. Było ich niewiele, ale winogrona i chrząszcze prowadziły do jednej istoty, która de facto sama podpowiedziała im swoją tożsamość. Satyr zdawał się być najbardziej prawdopodobnym stworzeniem, chociaż dlaczego zabijał, i to w taki sposób... Tu jest pies pogrzebany. Trudno jest wyjaśnić jego motywy, ale Winchester i tak uznał, że podzieli się swoimi przemyśleniami z pozostałą dwójką.
-Jestem niemal pewny, że to Satyr, ale kim on jest i dlaczego zabija nie wiem – rzucił, jak tylko Caroline wróciła z przesłuchania psychologa.
-A ja chyba wiem. – Powiedziała – Psycholog twierdzi, że Jacklyn miała depresje i myśli samobójcze, podobnie jak Alaric. Oboje poznali się na sesji grupowej.
-I? Z tego nic nie wynika – stwierdził Dean.
-Z tego nie, ale według profesora Jacklyn i Alaric zbliżyli się do siebie, a Mason był zazdrosny, o czym kobieta poinformowała go na ostatnim spotkaniu.
-Rozmawialiśmy z nim, nie sądzę żeby zabił dwójkę ludzi, bo był zazdrosny – mruknął szatyn.
-Tylko mówię, że jest podejrzanym. - Brunetka tylko wzruszyła ramionami.
-Może ty z nim pogadaj? Jeśli jest zwykłym człowiekiem, to tymi swoimi czary mary wszystko z niego wyciągniesz, a jeśli jest Satyrem, to twoja hipnoza nie zadziała.
-Nie musze go hipnotyzować. Wiem, kiedy obok mnie przechodzi istota nadprzyrodzona – zdradziła, po czym wiedząc dziwne miny łowców, dodała – lata praktyki, po za tym... No nie wiem, to się czuje.
-Tak, lata praktyki – Dean wywrócił oczami i sięgnął po butelkę piwa.
-Mniejsza o to, po prostu z nim porozmawiaj, a my pogadamy jeszcze raz z córką Jacklyn. – Odezwał się Sam.
-Po, co? – Szatyn wyraźnie miał już dość jeżdżenia od mieszkania do komisariatu i motelu.  
-Kto zna lepiej ofiarę jak nie jej dziecko?
-Wiesz, my ojca wciąż nie znamy – podsumował słusznie Dean.
-To coś zupełnie innego, John jest... Typem samotnika – odparła, zastanawiając się nad swoimi słowami – Wiecie co? Chce mieć to już z głowy. Rozmawialiście z Bobbym, znaleźli już coś?
-Jak do tej pory nic, ale za to Ash siedzi Masonowi na ogonie – Sam sięgnął po swoją kurtkę.
-Ten Kronos nie daje mi spokoju. Dlaczego są mu potrzebne wampiry? Jaki ma w tym cel?
-Może tylko one są tak głupie, żeby przystać na jego propozycję... Oczywiście bez urazy – Dean uniósł ręce w obronnym geście.
-Niektórzy są faktycznie tępakami – przyznała uśmiechając się przyjaźnie – Chodźmy, kto wie, na co ten cały Satyr jeszcze wpadnie...



*Program telewizyjny, coś na styl naszej Sędzi Anny Marii Wesołowskiej.

~*~
Rozdział dość krótki i nic się w nim nie dzieje.
Postaram się pisać dłuższe rozdziały, może nie tak jak miałam to w zwyczaju na Onecie po 6-8 stron, ale na te 5 myślę, że mnie stać ;)

PS: Jak to się stało, że tak długo rozdziałów nie dodałam???
 

16 komentarzy:

  1. Dean i romantyczne filmy? :D Czyżby kiedyś takowe oglądał, że skumał ten wątek? Pewnie starszy Winchester i tak się do tego nie przyzna. O także i łowcy widzę korzystają z wujka Google :) Satyr? Ciekawie. U cięta riposta w stronę Deana poszła :D Pewnie gdyby zdążył to by jej coś odwarknął, w końcu ktoś narusza jego ego :D Wyobraziłam sobie te głupawe „hee?” :D Caroline to niezły radar na potwory. Jak nic się nie dzieję? Mi się podobało. Dużo analizowania i różnych poszlak. Jestem mega ciekawa, jak ta sprawa się rozwiąże. Pozdrawiam i czekam na kolejną część.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypuszczam, że Dean powiedziałby coś w stylu "myślałem, że to będzie dobry podryw" byleby nie przyznać się, że coś takiego oglądał ;) No ba! Idą z duchem czasu ;P
      No był zdeczka zdziwiony to nawet nie zdążył pomyśleć :D

      Usuń
    2. Z pewnością, by się jakoś z tego wykręcił, bo on tak ma :D Hehe właśnie widzę, ciekawe co będzie następne... ekologiczna impala? :D

      Usuń
    3. Tak on ma wymówkę na wszystko :D
      Nieee to byłoby cios poniżej pasa ;)

      Usuń
    4. Dean by się za przeproszeniem posmarkał, jakby mu coś z samochodem zrobili i to jeszcze, coś takiego :D

      Usuń
    5. Haha no ale co racja to racja :D soją drogą ja na jego miejscu to bym im "krzywdę" zrobiła :D

      Usuń
    6. On z pewnością też :D I to by ich bardzo bolało. hehehe. jeśli by mieli okazję, to by pewnie żałowali, że w ogóle dotknęli impalę.

      Przy okazji informuję, że u mnie na losy-lowcow i dortmund-story pojawiły się nowe rozdziały. zapraszam.

      Usuń
    7. Haha no też racja :D

      Usuń
  2. Twoje rozdziały się strasznie szybko czyta, chyba u nikogo innego nie czyta mi się równie szybko, więc na dłuższe notki na pewno nie mam zamiaru narzekać :D
    W każdym razie mi się bardzo podobało, że sprawa nie rozwiązała się tak szybko i nadal nie wiemy, kim jest satyr. Typowałam tego psychologa, bo w końcu miał związek z oboma ofiarami, ale skoro Caroline wyczuwa istoty nadprzyrodzone, to pewnie by zauważyła, gdyby kogoś takiego przesłuchiwała. Teraz moim głównym podejrzanym jest Mason. Zazdrość bywa silnym motywatorem, więc nie zdziwiłabym się, gdyby to był faktycznie on.
    Poza tym uwielbiam słowne potyczki Caroline i Deana ;D
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to dobrze czy źle ;)
      No kto to jest dowiesz się w następnej części (o zgrozo to ostatni rozdział który mam już napisany nad resztą muszę popracować)

      Usuń
    2. Że się szybko czyta, to bardzo dobrze, bo to dlatego, że masz tak lekki i przyjemny styl :)
      Życzę zatem dużo weny na napisanie kolejnych rozdziałów!

      Usuń
    3. No w takim razie, bardzo dziękuje ;)

      Usuń
  3. Sam tytuł mnie zaintrygował, a co dopiero rozdział. "Satyr", sama się zastanawiam o co z nim tak naprawdę chodzi. Zresztą nieźle rozwijasz akcję. Według mnie jest coraz ciekawiej i zdecydowanie muszę jeszcze raz pogratulować ci tego, jak dokładnie potrafisz odwzorowywać postacie z serialu. To jest genialne! Zresztą ciekawa jestem, jak to się wszystko rozwiąże i kiedy dojdzie do konfrontacji z "byłym mężem" Caroline? Ogólnie widać, że dziewczyna, a w zasadzie wampirzyca jest niezwykle przydatna braciom. Stanowią w trójkę całkiem udany zespół. Czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział mimo, że trochę krótki to według mnie ciekawy:) Od razu widać, że braciom dobrze się współpracuje z Caroline. Mam wrażenie, że się z nią zżyli i nie zwracają już nawet uwagi na to, że ona jest czym na co powinni polować:) No i znów pojawia się wątek Kronosa;d Już nie mogę się doczekać aż wszystko się z nim wyjaśni i mam nadzieję, że w najbliższych rozdziałach go dopadną;d

    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w najbliższych rozdziałach to czeka was szok tak myślę ;) No i akcja się nieco rozkręci :)

      Usuń