niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 1 - Niespodzianka!




Dakota Południowa, rok 2005

Grafitowe niebo usłane było tysiącem gwiazd, lecz to niepełna tarcza księżyca świeciła najjaśniej. Delikatny, ciepły wiatr szumiał w koronach drzew, a w oddali słychać było wycie wilków. W tym lesie, to jednak nie wilków powinni obawiać się zbłąkani wędrowcy. Nocami żyło tu, bowiem mordercze zwierze, a w zasadzie istota, która nie wahała się przed zatopieniem kłów w ludzkim ciele. Przekonało się o tym wielu nieszczęśników i właśnie, dlatego pojawiła się w Dakocie Południowej.
Od wieków literatura przedstawiała te kreatury, jako stworzenia piekieł. Jako śmiertelnych wrogów innych, równie morderczych istot ciemności. Zabawne, ludzie fascynują się nimi... Sądzą, że są tylko wytworem wyobraźni, nie zdając sobie sprawy z tego, że wielokroć mieli z nimi styczność. W obliczu dzisiejszych czasów to cud, że większość z nich uszło z życiem.
Wykonała skok i w ułamku sekundy pojawiła się tuż przy rosłym mężczyźnie. Mężczyzna wiedział, z kim ma do czynienia i bynajmniej nie zamierzał czekać, aż dziewczyna pierwsza zaatakuje. Chwycił ją za nadgarstki i odepchnął, jednak blondynka była wyraźnie szybsza. Uderzyła go w twarz, a ten osunął się na ziemie. Chwile potem zerwał się na równe nogi i w zawrotnym tempie przygwoździł ją do pnia drzewa. Chciał skręcić jej kark, ale to nie było takie łatwe. Nauczyła się dbać o siebie.
Naparła na niego całym ciałem, uderzając nim o ziemie. Jej oczy przybrały barwę szkarłatu, z gardła wydobył się syk. Uwolniła bestie, którą na co dzień ukrywała pod powłoką zwykłej dziewczyny. Wyjęła ukryty srebrny sztylet i unieruchomiła nim wilkołaka, wbijając go w serce mężczyzny. Był silny, jednak bez przemiany jego moce były wyraźnie słabsze. Gdyby przybrał postać wilka, miałaby poważne problemy, lecz teraz nie martwiła się tak bardzo - wiedziała, na co stać takich jak on. Poderwała się z miejsca i wzrokiem odszukała upuszczony wcześniej pistolet naładowany srebrnymi pociskami. Nie mogła czekać aż mężczyzna odzyska sprawność, dlatego natychmiast kilkukrotnie wystrzeliła, mierząc dokładnie w serce.
Gdy żyła była delikatna i wrażliwa. Łatwo było ją zranić, dlatego Mason często z tego korzystał. W tedy nikt by nie przypuszczał, że zostanie bezwzględnym mordercą... Jednak życie zmienia ludzi, zwłaszcza, jeśli kieruje nimi chęć przetrwania. Emocje, które nią władały za życia, spotęgowały się, i prawdopodobnie to, dlatego trudno było jej zabijać ludzi. Każda ofiara śniła jej się po nocach, a poczucie winy ciążyło jej niewyobrażalnie. Nie mogła tego znieść i tylko zostając łowcą mogła jakoś odpokutować.
Minęło wiele lat nim zdołała przywyknąć do nowego trybu życia. Musiała nauczyć się trzymać nerwy na wodzy, nie wspominając o głodzie, który po odstawieniu ludzkiej krwi, był nie do zniesienia. Lecz w końcu została zaakceptowana w środowisku, choć co kilka lat musiała znikać, by nikt nie zaczął przypuszczać, że nie jest człowiekiem. Było to trudne mając styczność z ludźmi, którzy są czujni i bezlitości. Cóż, każdy zajął się tą pracą z jakiś powodów, najczęściej były nimi utrata kogoś bliskiego, a zemsta to idealna motywacja, prawda?
Choć sama była potworem, to gdzieś wewnątrz niej nadal kryła się cząstka człowieczeństwa, która nie pozwalała jej patrzeć na krzywdę niewinnych ludzi. Mogła się odwrócić i zająć tropieniem Masona, jednak ostatecznie postanowiła zostać łowcą. Nie była jedyną kobietą, lecz była jedyną wampirzycą, która przeszła na dobrą stronę. Pozostali łowcy nawet nie mieli świadomości, że jedna z najlepszych kobiet w tym fachu jest tak naprawdę istotą, na którą sami powinni polować. Owszem, niektórzy się domyślali, jednak nie mieli śmiałości powiedzieć tego głośno. Caroline Moore była od nich sprytniejsza, zwinniejsza i szybsza, nie mieliby szans.
Telefon w kieszeni jej skórzanej kurtki zaczął wydawać z siebie znajomą melodie. Wytarła dłoń w mech i sięgnęła po komórkę. Zerknęła na wyświetlacz, jednak numer, który się na nim pojawił nic jej nie mówił. Wzruszyła ramionami i udając się w drogę powrotną do samochodu nacisnęła zieloną słuchawkę.
-Tak.
-Caroline, tu Ellen.
-Dawno nie dzwoniłaś, stało się coś?
-Coś się dzieje i raczej ci się to nie spodoba – powiedziała kobieta.
Ellen Harvelle była właścicielką zajazdu. Jej mąż był znanym łowcą, jednak wiele lat temu zabił go demon. Kobieta jest na bieżąco ze sprawami nadprzyrodzonymi, bowiem do jej zajazdu często wpadają „kumple po fachu” Billego, którzy po wypiciu kilku piw potrafią być bardzo wylewni.
-Można jaśniej? Nie mam nastroju na pogawędki, jestem cała upaprana krwią.
-Krwią? – W słuchawce zapanowała cisza. Tylko Ellen i jej córka Jo wiedziały, kim jest Caro.
-Wilkołaka – sprostowała brunetka, – co się dzieje?
-Podobno Mason tworzy armie dla demonów.
-Chyba żartujesz! – Dziewczyna aż zatrzymała się w miejscu, dobrą chwile, analizując postępowania jej byłego męża.
-Nie wiem, co mu za to obiecali, ale nie będzie ciekawie. Musimy dowiedzieć się, dlaczego...
-Ja to sprawdzę, jutro będę w zajeździe, do tego czasu niech Ash go znajdzie.
-Ale wtedy dowie się, że jesteś łowcą.
-Ciekawa jestem jego reakcji – powiedziała raczej do siebie niż do Ellen.
-Zabije cie, nie jesteś tak silna jak on – zauważyła kobieta.
-Mam sto czterdzieści lat, fakt nie jestem staruszką... W wampirzym rozumowaniu, ale nauczyłam się przez ten czas wielu przydatnych rzeczy. Poradzę sobie.
 -No dobra Caroline, ale uważaj na siebie. Jesteś dla mnie jak córka i nie chciałabym widzieć w twoim ciele osikowego kołka.
-To mnie nie zabije.
-Drastyczną wizję zostawiłam dla siebie.
-Do jutra Ellen – zaśmiała się i rozłączyła.
W powietrzu nadal unosił się zapach krwi, lecz teraz mieszał się też z zapachem zwierzyny leśnej. Wilki dobrały się do ciała mężczyzny. Nie musiała się przynajmniej martwić ukrywaniem zwłok, a bywa to bardzo kłopotliwe. Chciała zostawić drapieżniki w spokoju, jednak pod jej stopami zachrzęściła ściółka. Czarny basior spojrzał na nią szczerząc kły, co prawda był bez szans, ale niemiała zamiaru zabijać bezbronnego zwierzaka. Nim zdążył jakkolwiek zareagować, Caroline stała już na drugim końcu lasu, przy swoim samochodzie.
Westchnęła zamyślona, naciskając klamkę starego Chevroletta Chevelle. Nie rozumiała toku myślenia Masona. Co demony mogły mu oferować w zamian za armie wampirów? Czarnoocy zwykli gardzić istotami innych gatunków, dlatego nie bardzo pojmowała, co może nimi kierować. Jednego była pewna, chodziło o ludzi, ale dlaczego demonom tak na nich zależy?


Wirginia, rok 1682

Czarnowłosy mężczyzna o szarobłękitnych oczach, ubrany w szary prochowiec rozejrzał się uważnie po okolicy. Przez ramie przewieszoną miał broń, w pasie opasany był czarnym pasem z klamrą. Ciężkie buty pozostawiały za sobą duże ślady w glinianej drodze. Był żołnierzem, który stacjonował niedaleko. Postanowił jednak na jakiś czas osiedlić się w miasteczku. Członek założycieli miasta miał córkę, i tym razem to ona miała stać się jego oblubienicą. Podobno... z przyjaciółmi trzeba być blisko, ale z wrogami jeszcze bliżej.
Tego dnia postanowił wyjawić swój plan państwu Moore, którzy za pewne i tak już coś podejrzewali. Może i był potworem, ale nadal miewał przebłyski dobrych manier. Musieli przygotować wesele, a on musiał przekonać do siebie panienkę Caroline. Nie będzie to trudne. Był przystojny, nawet bardzo. A jego niepowtarzalny charakter przyciągał do siebie każdego. Gdyby chciał wystarczyłoby jedno spojrzenie. Ale tym razem postanowił nieco się wysilić. Jeśli wszystko pójdzie gładko, dostanie nie tylko Caroline, ale też winnice. To miejsce byłoby idealne...
-Panienka wygląda ślicznie jak zawsze – powiedział, ujrzawszy brunetkę, która wolno stąpała w jego kierunku.
-Dziękuję – uśmiechnęła się czarująco.
Podszedł bliżej i zaproponował swą pomoc. Wzięła go pod rękę i oboje odeszli, udając się do ogrodów posiadłości.  
-Długo pan zostaje w mieście? – Spytała, zerkając na niego przelotnie.
Brunet uśmiechnął się i pocałował jej dłoń.
-Postanowiłem tu zostać – powiedział z pasją – i pragnę prosić panienkę o rękę.
-Mnie? – Zdumiała się.
-Panienka Caroline jest najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek spotkałem. Chciałbym panienkę strzec, a w dzisiejszych czasach... Sama panienka rozumie.
-Musisz spytać o pozwolenie moich rodziców – zauważyła, starając się, by ton jej głosu był jak najbardziej naturalny.
-Oczywiście, już to uczyniłem i nie mają ku temu żadnych przeciwwskazań – posłał jej jeden ze swoich niesamowitych uśmiechów.
-W takim razie, nie mogłabym odmówić – Skinęła odrobinę głową, a Mason przyciągnął ją nieco do siebie i musnął delikatnie jej usta...
Tego dnia była już jego. Nie mogła się cofnąć przed niczym, a i on nie zamierzał do tego dopuścić. Ten dzień, był ostatnim dniem jej wolności. Ten dzień zwiastował zbliżającą się śmierć.


Dakota Południowa, 2005 rok

Każdą tą chwile pamiętała doskonale. Był perfekcjonistą. Gdy czegoś pragnął dążył do tego. Gdyby odmówiła, zapewne użyłby swojego „uroku”. Cóż, wystarczyła jego prezencja. Była młoda i głupia. Czego można oczekiwać po dziewiętnastolatce? Dwa lata związku z Masonem wystarczyły, aby zrozumiał jak głupi błąd popełniła. Miała dwadzieścia jeden lat. Teraz ma sto czterdzieści lat i żadnej przyszłości... Będąc wampirem, marzenia o przyszłości są niedopuszczalne.
Przekręciła kluczyk i nacisnęła sprzęgło. Nie powinna się w to mieszać, ale dzięki temu będzie mogła zakończyć sprawę z Masonem. Dopiero z chwilą jego śmierci będzie mogła naprawdę powiedzieć, że jest wolna. Kiedyś musi do tego dojść i najwyraźniej przyszedł czas na spotkanie po latach. Obawiała się tylko, że wampir prócz swoich kolegów będzie miał w zanadrzu coś jeszcze - poparcie demonów. Demony są przebiegłe i bezwzględne, trudno jest się do nich zbliżyć. Jeśli to wszystko, o czym mówiła Ellen jest prawdą, mogą mieć przechlapane.
Dodała gazu i ruszyła. Droga do Nebraski powinna zająć jej kilka godzin, ale nie musiała zbytnio przejmować się nadmierną prędkością, dlatego przy odrobinie szczęścia, – czyli nie natknięciu się na gliny – powinna zawitać w zajeździe nad ranem. Słyszała o Billym bardzo wiele, choć nigdy nie zdradziła Ellen, co tak naprawdę łowcy mówią o Harvellu.
Zginął przez Winchestera, chociaż ten nadal był przyjacielem rodziny. Wiedział o Ellen i Jo niemal tyle samo, a może i więcej, co Caroline. A jego dwaj synowie, Dean i Sam, z powodzeniem mogli samodzielnie polować. Współczuła im. Jak tylko ich matka zmarła, John popadł w paranoje. Chłopcy mieli zaledwie kilka lat. Zemsta jest paliwem napędowym, ale w tym przypadku John zapomniał o dobru dzieci. I tak dwudziestokilkuletni mężczyźni nie znają prawdziwego życia. Byli znani. Znani z uporu, ale i z tego, że zawsze kończyli otwartą sprawę. Byli dobrzy, a co za tym idzie? Wolałaby, aby mężczyźni nie dowiedzieli się, kim jest. A w zasadzie, czym jest.
Coraz bardziej zagłębiając się w przeszłość. Starała się przypomnieć wszystkie słabe punkty Masona. Nie widziała go od czasów pierwszej wojny światowej. Choć starała się go odnaleźć i zabić, zawsze był o krok przed nią. Potrafił się ukrywać. Wiedział, że będzie go szukać i dlatego na jakiś czas zniknął. Jego to bawiło, ale Caroline z dnia na dzień stawała się coraz bardziej zawzięta. Aż poznała Ellen, Jo i Asha, oni pokazali jej, że zemsta to nie wszystko. Do dnia dzisiejszego jest im niezmiernie wdzięczna. Zastąpili jej rodzinę, którą straciła podczas wojny secesyjnej.
Co do Masona... Była pewna jednego. Musi zachować spokój. W przeciwnym razie, zginie nim zdąży w jakikolwiek sposób zareagować.

Wyjechała na kamienną drogę. Nieco dodała gazu, i już po chwili parkowała samochód przed niewielkim zajazdem. Wysiadła z wozu i wzięła głębszy wdech. Zapach krwi był tak wyraźny, jak zapach najsłodszego deseru. Nie podobało jej się to. Wyczuwała też napięcie, które nie wróżyło niczego dobrego. Skupiła się nieco, lecz nie zdołała nic usłyszeć. Cisza zdawała się zagłuszać jej zmysły.
Przeklęła pod nosem i ruszyła pewnym krokiem w stronę wejścia. Pchnęła podwójne drzwi. Za barem stała Ellen. Spoglądała na Caroline z obawą, jak gdyby niemo chciała jej coś zdradzić lub przed czymś ostrzec. Była spięta, ale najgorszy był widok spływającej po jej czole stróżki krwi. To jej krew wyczuwała na zewnątrz. Podstęp – tylko to jedno wyjaśnienie nasuwało jej się na myśl.
Brunetka w ułamku sekundy znalazła się przy kobiecie. Rozejrzała się po pomieszczeniu i w chwili, gdy miała spojrzeć na Ellen, przed nią pojawił się Mason. Uśmiechał się zawadiacko. Jego szarobłękitne oczy nadal lśniły z podniecenia. Czekał bardzo długo, na tą właśnie chwile. W końcu zdołał ją odnaleźć. Nie mógł dopuścić, by jego żona hańbiła jego dobre imię. To jest niedopuszczalne, by kobieta, którą przemienił stała się łowcą. Musiał dać jej nauczkę. Właśnie, dlatego pojawił się w Nebrasce...
-Witaj, Caroline – szepnął, odgarniając jej z czoła zbłąkany kosmyk czekoladowych włosów.
-Puść ich – powiedziała, będąc świadomą, że prócz Ellen w zajeździe jest też Jo i Ash.
-Są częścią tego gówna, dlatego nie zamierzam ich puścić. Moi przyjaciele chętnie się nimi zajmą. Po za tym, demony będą nam dozgonnie wdzięczne – odparł, uśmiechając się podle.
-Dlaczego to robisz? Chcesz mnie zniszczyć? Czy zabić wszystkich, którzy coś dla mnie znaczą?
-Sądziłaś, że się nie dowiem? Zostałaś łowcą, to niedopuszczalne – warknął, uderzając ją w twarz.
-Od dawna nie jestem twoją własnością, zapomniałeś o tym? – Nie dała się sprowokować, choć wewnątrz niej aż się gotowało ze złości.
-Przemieniłem cie, zawsze będziesz moja – wycedził, a na dowód przyciągnął ją do siebie i namiętnie pocałował. Trudno było jej się od niego oderwać, ale w końcu zebrała w sobie dość siły i odwróciła głowę. Już nie był tym mężczyzną, którego kochała. Nie mogła zapomnieć o tym wszystkim, co jej zrobił. Ludzka pamięć bywa ulotna, lecz wampir... Wampir pamięta wszystko, nawet gdyby bardzo się starał wymazać coś z pamięci.
-Zadziorna jak zawsze – podsumował, śmiejąc się.
-Skończ to, tak po prostu – warknęła.
-Nie, tak jest zabawniej, – gdy to powiedział, jak na znak, z zaplecza dwójka wampirów wyprowadziła Jo i Asha. Oboje byli zakneblowani. Z trudem stawiali kroki, a Ellen najwyraźniej ledwo powstrzymywała się od uderzenia Masona w twarz. Nie była głupia, słyszała wystarczająco wiele by wiedzieć, że nienależny prowokować wampira, zwłaszcza tego wampira.
-Nie rozumiem, dlaczego to robisz – dodał, ciągnąc ją za sobą na środek sali.
-Zdajesz sobie sprawę, że zadałeś głupie pytanie – zaśmiała się kpiąco.
-Chcesz zemsty, to urocze, ale nie sądzisz, że po tylu latach to już przestaje być godne podziwu, a zaczyna być żałosne?
-Być może, ale nie zamierzam po prostu tak stać – uśmiechnęła się ironicznie i wyrwała się mu. Uderzyła go kilkukrotnie w twarz. Wiedziała, że może to być ryzykowne. Musiała najpierw pomóc przyjaciołom, później zajmie się Masonem... Zakładając, że zdoła się do nich dostać.
Postanowiła wykorzystać swoje doświadczenie. W końcu już kilkoro krwiopijców udało jej się zabić i to bez większego wysiłku. Po prostu musiała potraktować tą sytuacje jak kolejną sprawę. W wampirzym tempie pokonała odległość dzielącą ją od wampira, który trzymał za ramiona Jo. Odepchnęła go na rudzielca, który z kolei pilnował Asha. Wampiry, co prawda się wściekły, jednak miała to w nosie. Z tą dwójką poradziła sobie szybko, ale Mason nie chciał dłużej czekać, aż wampirzyca sobie o nim przypomni. Trzymając Ellen za włosy odchylił jej głowę do tyłu. Przegryzł szyję kobiety i otarł sobie usta wierzchem dłoni.
-Mamo! – Jo rzuciła się w stronę wampira, lecz ostatni z pomocników Masona odepchnął ją, przez co dziewczyna uderzyła o stół bilardowy.
-Wiesz, że łowcy was znajdą – powiedziała brunetka, na co Mason spojrzał na nią z niedowierzaniem.
-Tobie się to nie do udało – podsumował.
-Może, nie chciałam cie odnaleźć – zdradziła niechętnie.
-Nadal coś czujesz, tak? Mówiłem, zostań z nami.
-Może, ale nie będę twoją własnością. Wszystko się zmieniło – odparła hardo.
-Udowodnij...

~*~

Obiecałam, ze powrócę no i jestem.
Tym razem główna bohaterka nie jest nawet człowiekiem i mam nadzieje, że przedstawienie jej postaci jakoś mi się uda i ją polubicie. Sama wahałam się, co do tego, kim będzie Caroline i jak pozna Winchesterów. Ostatecznie wpadłam na taki o to dziwny pomysł.
Pozdrawiam i do napisania :)

16 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny, dobrze opisany ;) Czytało się lekko i przyjemnie, po chwili byłam już na końcu.
    Jeśli chodzi o Caroline, to polubiłam ją, naprawdę ;) Bohaterka stworzona przez ciebie jest świetna. Niby jest wampirem, a jednak ma w sobie cząstkę człowieczeństwa. No i została łowcą ^^ Już nie mogę doczekać się chwili, kiedy spotka braci Winchester. Ciekawe czy Dean będzie chciał ją zabić?? A więc? Może będzie stał przed nią z kołkiem w ręku, a wtedy spojrzy jej głęboko w oczy i zauroczy się, a następnie spędzą ze sobą noc, zamieszkają razem, może będzie jak Edward i Bella i okaże się, że doczekają się potomstwa, albo Caroline przemieni Winchestera w wampira i razem będą wypijać wiewiórki ^^ Hehe, dobra, dobra, schodzę na ziemię.
    Więc wracając do rozdziału, dobrze, że jest chociaż ktoś, kto wie, czym ona jest. Ellen i Jo, teraz mi się przypomniało, że brakuje mi ich w serialu.
    Też się właśnie zastanawiam, po do demonom armia wampirów. I już nie mogę doczekać się chwili, kiedy ona zabije Madsona
    Jakie maniery w tym wspomnieniu :) I jak mu łatwo poszło.
    No nie, no nie. Madson to jednak cwana bestia.
    Biedna dziewczyna, no i Ellen, Jo i Ash. Ogólnie podobało mi się to spotkanie i czekam na ciąg dalszy ;) No i przede wszystkim na braci W ^^

    Nie można się mu dziwić, że dał się wkręcić. Nawet ja bym nie pomyślała, że Dean będzie zdolny do takiego ruchu.
    Haha, tak, to było dobre jak Sam wsiadł do samochodu i odjechał, zostawiając Martina samego ;p
    Ja Ci powiem, że spodziewałam się tego, że Sam będzie go szukał, chociaż przez chwilę. Nie podoba mi się ten pomysł twórców, że wgl tego nie zrobił.
    Co nie. Dlatego nie dziwiłam się Kevinowi, że zabrał mamę i uciekli.
    Hehe, tak, Garth ma dużą wiedzę, ale w praktyce zwykle ląduje gdzieś daleko i nie wie, co się dzieje xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Starałam się, bo wiesz wampiry i SPN nie zawsze mogą się dobrze kojarzyć ;) A Ciebie widzę wyobraźnia poniosła haha ale nie będzie cukierkowo, do Belli i Edwarda to im daleko, oj daleko haha ale mam już całkiem niezły pomysł o tym jak wyjdzie na jaw to czym jest Caroline :D


      Ja sie dałam wkręcić, az sie zbulwersowałam, ale z drugiej strony pomyślałam, że teraz Benny ma szanse ;)
      No tak, to jasne, że szukać go będzie, ale i tak nie chce żeby ktoś go zabił, bo Benny jest taki inny, bardzo go lubiłam :)
      Ta haha jest czasami niemożliwy ;D

      Usuń
  2. Miałam co u ciebie naprawdę duże zaległości, ale już je nadrabiam. Przeczytałam prolog i zabieram się za pierwszy rozdział. A prolog bardzo mi się spodobał i naprawdę zaciekawił. Nie ma to jak żądna zemsty wampirzyca. Fajnie też, że pojawi się John :) O no wow, niezła jest skoro wyprowadza w pole doświadczonych łowców, którzy nie podejrzewają kim tak naprawdę jest. O i zna Ellen i w dodatku ona wie kim ona jest. Robi się coraz ciekawiej. Wampir tworzy armię dla demonów – o losie, będzie się działo. Nie powiem, ale nie spodziewałabym się tego, że ten Mason będzie w zajeździe. Czy ten pajac zabił biedną Ellen? Czy tylko ją okaleczył? Mam nadzieję, że nic jej nie jest , bo lubię Ellen. Opowiadanie zapowiada się znakomicie, już nie mogę doczekać się kolejnej części. Pozdrawiam i jednocześnie informuję, że na losy-lowcow pojawił się nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie ;) No cóż jakoś musi sobie radzić, w przeciwnym razie tacy jak John szybko zaczęliby na nią polować. Ellen nic się nie stało, więc spoko ;D A Mason to cwaniaczek. Mam nadzieje, że to opowiadanie nie będzie nudne i będzie pełne akcji :D Twój rozdział przeczytam jutro jak wrócę ze szkoły :D Z resztą dwa dni wystarczyły żebym miała już małe zaległości na Waszych blogach ;)

      Usuń
    2. Uf to dobrze :) Ellen ma niezły charakterek i dlatego ją lubię :) Ja się nie mogę doczekać, kiedy znowu Mason pojawi się na jej drodze. Na pewno nie będzie nudne :) Będzie się działo - ja to wiem :D

      Usuń
    3. Pojawi się, pojawi ;) No to się okaże, żebyś tylko się nie przeliczyła ;D

      Usuń
  3. Wampiry, wampiry, wampiry... wszędzie widzę wampiry, ale nie powiem, że mi się to nie podoba. Co prawda ostatnio odpuściłam sobie jakiekolwiek historię z tymi istotami, ale nie zaszkodzi zagłębić się w jakiejś nowej na ich temat. Muszę ci powiedzieć, że pierwszy rozdział jest rewelacyjny! Na początku niby ciągłe przemyślenia, refleksje (no może oprócz walki z wilkołakiem, ale to taki mały szczegół), a tu na koniec takie o BUM! I nie można się już zupełnie oderwać od tekstu. Nie spodziewałam się trak szybkiego pojawienia Masona. Może nawet wydało mi się za szybkie, ale mimo to zdecydowanie intrygujące. W sumie dla Caroline nie było ono znowu takie nagłe biorąc pod uwagę te ponad 100 lat poszukiwań byłego męża, ale na pewno nie radosne biorąc pod uwagę fakt kogo ten wampir wziął sobie za zakładników...
    Tylko co dalej? Co się z nimi wszystkimi stanie, jak bohaterka poradzi sobie z Masonem? Zastanawiające jest też to, jak udało się dziewczynie zostać łowczynią. Cóż aż się chce czytać więcej. Tak więc pisz! Ja za to będę cierpliwie czekać na ciąg dalszy! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, wampirów ostatnie wyroiło się wszędzie, jednak mój sentyment do nich pozostał, a że dawno nie pisałam historii z wampirem w roli głównego bohatera, postanowiłam wrócić, przynajmniej na moment do tych istot, bo kto wie, co wymyśle dla Caroline ;)
      Ciesze się, że rozdział Ci się spodobał :) Starałam się jak mogłam, musiałam dodać trochę akcji, żeby nie było za nudno :)

      Usuń
    2. No właśnie kto wie... Ja na pewno nie, ale może w rozwoju wydarzeń dowiem się, co też zgotujesz mojej imienniczce(chyba jeszcze nie wspominałam o tym, że noszę z twoją bohaterką te same imiona? Choć oczywiście moje jest bardziej polskie xD). Zresztą ja będę na to cierpliwie wyczekiwać, bo po tej akcji, którą tu zafundowałaś nie zapowiada się, by miało być nudno. Poza tym ciekawi mnie, czy dokończysz swoje poprzednie opowiadania np to na smak-szeptu? Cóż poradzić? Potrafisz mnie nieźle zaciekawić i wkręcić w przedstawiane przez siebie historie, więc teraz nie dziw się, że będę się o nie upominać:)

      Usuń
    3. No nie wspominałaś, to tym bardziej mam nadzieje, że ją polubisz ;D
      Postaram się, żeby akcji nie zabrakło. Po za tym zajmę się tu nie tylko głównym wątkiem, ale czymś co nazywam "sprawami", czyli bohaterzy od czasu do czasu zapolują np na ducha, na wendigo, demona itp :)
      Tak, tak dokończę. Tylko chciałam napisać chociaż trzy rozdziały do przodu tutaj, żebym potem nie miała niespodzianek :) Niebawem dokończę rozpoczęty już rozdział na smak-szeptu (adresy podobne, bo co nie wpisałam to pokazywało, że adres nie dostępny :( )i opublikuje go :) Myślę, że będzie to w święta :)

      Usuń
    4. To ja będę na to cierpliwie czekać. W sumie to świąt niedaleko, więc tym bardziej:)
      Podejrzewam, że nie tyle polubię Caroline, a już ją polubiłam, ale cicho, bo nie wiem, czy to się nie zmieni...
      Poza tym dodałam u siebie nowy rozdział, na który cię serdecznie zapraszam:)

      Usuń
    5. Mam nadzieje, że uda mi się jutro ten rozdział skończyć, jeśli nie, to spodziewaj się go we wtorek ;)
      Niebawem do Ciebie wrócę :D

      Usuń
  4. Owszem, Dean ma trochę racji, ale specjalnie chciałam ruszyć trochę to opowiadanie i trochę ich posprzeczać ;) Ja osobiście nie wywaliłabym jej z samochodu.
    Dean jest uległy w sprawach łóżkowych ;p W innych tak sobie ;)
    Pomysł na spłodzenie potomka Crowleya był, ale teraz jak się nad tym zastanowić, to chyba nie bardzo mi się to podoba.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam dzisiaj prolog i pierwszy rozdział i muszę przyznać, że bardzo zaciekawiło mnie to opowiadanie. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i serdecznie zapraszam do siebie:

    http://supernatural--story.blogspot.com/

    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje :) Mam nadzieje, że następne rozdziały również będą Ci się podobać :)

      Usuń