niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 8 - Propozycja.





Mogła wyjechać. Zniknąć. Zaszyć się gdzieś na najbliższe kilka lat. Była w tym dobra, żaden łowca by jej nie odnalazł. Lecz Caroline nie chciała uciekać. Była wdzięczna braciom Winchester za okazaną jej pomoc. Należała się im prawda, bądź przynajmniej podzięka.
Wpatrzona w sufit czekała aż chłopcy wrócą do motelu. Martwiła się, co zamierzają powiedzieć ojcu, nie wspominając o tym, że Gordon nie da jej spokoju i będzie deptał jej po piętach. Dawno nie spotkała tak upartego, a zarazem głupiego łowcy jak on. Jeszcze kilka lat temu po prostu by go zabiła, ale teraz sumienie nie pozwoliłoby jej na to. Wiedziała, że wiele się teraz zmieni. Walker rozsieje nowinkę w otoczeniu - łowcy nie będą już tak pomocni.
Westchnęła, słysząc zbliżających się mężczyzn. Szli korytarzem i za chwile mieli się porządnie zdziwić na jej widok.
-Cześć – odezwała się, jeszcze za nim Winchesterowie zamknęli za sobą drzwi.
-Ehm – Dean spojrzał zdumiony na brata, potem znów na Care – Myślałem, że się zmyjesz.
-Miałam taki plan – zaśmiała się – a mówiąc serio... Musiałam się pożywić.
Sam odrobinę się skrzywił, jednak starał się ukryć swoją reakcję.
-Ale chyba nie...
-Gdybym chciała kogoś zabić, to wierz mi albo nie, ale Gordon byłby pierwszy w kolejce – przerwała Deanowi. - Po za tym nie chciałam czekać, bo ten palant nieźle mnie wymęczył, a nie ukrywajmy instynkt to instynkt, nie chciałabym coś wam zrobić.
-Co zdecydowałaś? – Dean sięgnął po swoją torbę.
-Dziękuje wam za pomoc, ale chyba powinnam wyjechać. Ten kretyn szybko pochwali się swoim odkryciem, nie chce żeby znajomość ze mną wpłynęła na waszą reputację.
-Nie będę ściemniał, - odezwał się ponownie starszy z braci – w normalnych okolicznościach zabiłbym cie...
-Szczerość to podstawa – mruknęła brunetka.
-Ojciec zbiera informacje o Masonie. Nawet, jeśli wyjedziesz, on go będzie szukał dalej. Prędzej czy później on też pozna o tobie prawdę.
-Znam opowiastki o Johnie – zauważyła niechętnie.
-Ta, do delikatnych to on nie należy – zgodził się młodszy Winchester – Po prostu możemy ci pomóc przynajmniej, jeśli o Masona chodzi.
-Wasz ojciec nie będzie tak przyjaźnie nastawiony do współpracy z pijawką.
-On chyba już coś podejrzewa – wtrącił Dean.
-Tak, i dlatego chciał, żebyś mnie zawiózł do Singera. Nie jestem głupia, te kilkadziesiąt lat ukrywania tajemnicy nauczyło mnie, na kogo powinnam uważać.
-Więc wiesz, że ojciec...
-Po wszystkim może zwyczajnie odrąbać mi głowę – mruknęła, krzywiąc się.
-Fakt – przyznał szatyn, wciskając do torby kraciastą koszulę.
-Tata niebawem się tu pojawi. Masz dwa wyjścia. Wyjechać, albo zostać i przekonać go, że można ci ufać – Sam poszedł w ślady brata i również zaczął się pakować.
-Wy nie macie nic do powiedzenia?
-My ci ufamy – zapewnił brunet, na co Dean odchrząknął odrobinę.
-Bardziej niż innym wampirom – sprostował starszy z braci.
-To już coś – zaśmiała się – Dobrze. Zawre z nim układ. Pomogę mu, on pomoże mi, a po wszystkim, jeśli tylko zechce może mnie zabić.
-Żartujesz prawda?
-Nie – odparła szybko – Myślisz, że bycie wampirem to świetna sprawa? Wyprowadzę cie z błędu. Lata ukrywania się, prób zapanowania nad instynktem i umiejętnościami, które i tak nie raz wymykają się spod kontroli. Wszyscy, których kochałam zginęli, a ja wciąż żyje i wciąż mi to ciąży.
Bracia nic nie odpowiedzieli, bo i nie wiedzieli, co powinni powiedzieć. Oboje byli zdumieni i musieli przyznać, że Caroline Moore nie jest zwykłym wampirem, który kieruje się głodem. Była też inna, bo opuściła swój klan. Gniazdo dziewczyny jest tym, co interesowało Gordona, a teraz również i oni zastanawiali się nad tym, co takiego się wydarzyło, że brunetka odeszła.
-Zbierajmy się, spotkamy się z ojcem w trasie. Lepiej nie kusić losu, a Gordona długo te liny nie zatrzymają – odezwał się w końcu Sam.
-Racja – przytaknął szatyn, chwytając za torbę – Zostawiasz swój wóz?
-Tak chyba będzie lepiej – jęknęła niezadowolona, – pójdę przenieść swoje rzeczy do Impali.
Dean rzucił do dziewczyny kluczyki, a sam zajął się chowaniem broni. Kiedy wyszła bracia jedynie spojrzeli po sobie porozumiewawczo. Obaj wiedzieli, że współpraca ojca z wampirzycą może okazać się wyzwaniem.
-Nie uda nam się ukryć tego, że jest wampirem. Ojciec wpadnie w szał jak się dowie, że zabieramy ją do Singera.
-Sam kazał nam ją znaleźć i dowieść do Bobby’ego. Wiedział, że za wszystkim stoi Gordon, więc przypuszczał, o co chodzi – zauważył Samuel.
-Jakbyś nie znał ojca – Dean wywrócił oczami i ruszył w stronę drzwi – Mam tylko nadzieje, że przystanie na jej propozycje.
-Chcesz żeby ją zabił? – Zdumiał się brunet.
-Nie, to znaczy... To wampir, ale póki nie zrobiła nic, co wymaga drastycznych cięć, to raczej nie – starszy z braci wzruszył ramionami i zamknął za Samem drzwi.
Kiedy już się wymeldowali i dołączyli do dziewczyny, ich uwagę przykuła lodówka... Podróżna lodówka, której przeznaczenie było wręcz oczywiste. Dean jak to Dean, odchrząknął znacząco i udając kompletny brak zainteresowania, wrzucił bagaż do bagażnika. Hamując się przez odpowiednim komentarzem, wsiadł do wozu, a Sam jeszcze przez moment wpatrywał się jak Caroline upycha swoje rzeczy.
-To dość niezręczne – odezwała się, – ale będę musiała uzupełnić zapas.
-Krwi – rzucił bezmyślnie, lecz szybko się opanował – przepraszam, to dość dziwne nawet jak na nas.
-Wsiadacie panienki czy co? – Dean otworzył okno i krzyknął, ponaglając pozostałą dwójkę.
-Tak, wiecie polowanie na zwierzęta nie jest tak subtelne, poza tym krew z banków krwi daje mi więcej siły – wyjaśniła, wsiadając na tylne siedzenie.
-Się rozumie. Podjeżdżamy pod szpital, zwędzisz sobie kilka torebek na drogę i jedziemy dalej – szatyn uśmiechnął się głupawo, za co Sam zdzielił go w łeb.
-Z ojcem spotkamy się w połowie drogi. Mam nadzieje, że wiesz, co robisz – Sam zerknął w lusterko.
-Raczej tak...

~*~

 Nie wiedział, czego się może spodziewać. Obawiał się o synów, bo Gordon do zrównoważonych nie należał, a jego techniki pracy są wręcz sadystyczne, i nawet doświadczonych łowców przysparzają o ciarki. Jednak z drugiej strony Caroline była wampirem, co do tego nie miał już wątpliwości, i choć Moore była też dobrym łowcą, wampir to wampir. Prędzej czy później zabije, bez względu na to, jak długo się powstrzymywał.
Miał sobie za złe, że w ogóle wplątał się w znajomość z brunetką. Pewnie gdyby nie Ellen, już dawno byłby zabił dziewczynę. Jednak czekał. Chciał się upewnić, a gdy w końcu otrzymał satysfakcjonujące informacje skontaktował się z Harvelle, która nie miała wyboru i musiała potwierdzić, kim jest Care. Nie rozumiał, dlaczego Ellen i Jo zaufały wampirzycy, ale pod wpływem ich nacisków, obiecał, że postara się dowieść ją w jednym kawałku do zajazdu. Właśnie robi coś, co jest niezgodne z jego przekonaniami. Miał tylko nadzieje, że nie będzie tego żałował.
Otrzymał wiadomość od starszego syna. Ulżyło mu, że jakoś sobie poradzili z Walkerem. Nie przypuszczał jednak, że Caroline nadal z nimi jest. Był przekonany, że dziewczyna wyjedzie zostawiając Deana i Sama w spokoju. Gdyby wiedział, że to oni zaproponowali jej pomoc, zapewne nieźle by się wściekł. Uznali, że zostawią to na później i tak, gdzieś w połowie drogi do domu Bobbyego łowcy spotkali się przy jednym z barów.
Wchodząc do obleśnej knajpy nawet nie przypuszczał, że wewnątrz zasta nie tylko synów, ale też wampirzyce, która wyraźnie wyczuwała jego obecność. Spięła się i ukryła twarz pod kaskadą włosów. Zerkała ukradkiem na Winchesterów, a gdy ci spojrzeli na zbliżającego się Johna, odchrząknęła nieznacznie i podniosła wzrok.
-Co tu robisz? – Warknął.
-Też miło mi cie widzieć – mruknęła.
-Ona ma propozycje – Sam starał się załagodzić napiętą atmosferę.
-Propozycje? To wampir i gdyby nie Ellen, zabiłbym ją. Gordon mnie uprzedził, ale widzę, że jednak nie jest tak zdolny – skwitował mężczyzna.
-Mieliśmy ją znaleźć. Po co? Bo to ty chciałeś odrąbać jej głowę? Nie chciałeś dać tej satysfakcji Gordonowi? – Sam nie zamierzał wysłuchiwać, jak ich ojciec rzuca obelgami w Care. Ona nie zrobiła jeszcze nic, co zasługiwałoby na takie traktowanie.
-To wampir. – Winchester wskazał na brunetkę - Harvelle i Ash może i jej ufają, ale my nie mamy zamiaru. Tylko dlatego, że oni są naszymi przyjaciółmi, odstawimy cie do zajazdu, a tam inni łowcy się tobą zajmą.
-Ona ma propozycje – tym razem do Dean zabrał głos. – Może najpierw posłuchasz?
-Jeśli mi pomożesz z Masonem, potem możesz mnie zabić – powiedziała, nie czekając aż John odpowie synowi, bo i tak wiedziała, jaka będzie jego reakcja.
-I mówisz to świadomie? – Zaśmiał się łowca.
-Tak.
-Nie wierze ci.
-Nawet wiem, dlaczego.
-Tato, pomogła nam. Gdyby chciała już dawno by zabiła, a po tym, co jej zrobił Walker, on byłby rozszarpany na strzępy – Sam nie dawał za wygraną.
-Widzę, że jego już owinęłaś wokół palca. Co wampirze czary mary?
-Zdrowy rozsądek – warknęła.
-Potrafię sam decydować o tym, co jest dla mnie najlepsze – brunet sięgnął po kufel piwa i upił spory łyk.
-Mówię to niechętnie – Dean odchrząknął, – ale Sam ma racje.
-Nie wierze! – John był wściekły.
-Tobie też zależy na zabiciu Masona. Jak mówiłam, potem możesz zabić też mnie. Chce tylko, żeby on zginął. – Caroline chciała jakoś uspokoić mężczyznę.
-Miałem nadzieje, że Gordon cie zabije i będzie po problemie. Albo, że znikniesz i zaszyjesz się w jakiejś dziurze. To ze jesteś dobrym łowcą, nie sprawia, że jesteś człowiekiem. Inni prędzej czy później cie dopadną. Ja wtedy nie stanę w twojej obronie.
-Poradzę sobie – zapewniła.
-Zbierajcie się – stary Winchester wyszedł.
Caroline szybko do niego dołączyła. Może i była naiwna, ale chciała mu podziękować. Wciąż nauczona dobrych manier, - które ze względu na zmieniające się czasy ulegają deformacji - nie chciała wypaść na dziewuszysko, które nie zna prostych słów, jak dziękuje.
-Dziękuje.
-Nie łudź się, że kiedyś ci zaufam. Jesteś potworem, który zwodził za nos nas wszystkich.
-Ja jestem potworem? A czy ty jesteś pewien, że Sam jest twoim synem? – Warknęła, przypominając sobie o zapachu jego krwi.
To był cios poniżej pasa. Nieczysta zagrywka, przez którą zrobiło jej się cholernie głupio. Lubiła Samuela, ale jego ojciec wyprowadził ją z równowagi. Może faktycznie nie powinna trzymać się tej rodziny?
-O, czym ty mówisz?! – Szarpnął ją za ramiona.
-O jego krew. Jej zapach jest inna, demoniczna – wyszeptała.
-Nie waż się o tym mówić komukolwiek! Jeśli to zrobisz, zginiesz w męczarniach jak pies – pchnął ją, a sam usiadł w swoim jeepie i ruszył z piskiem opon.
Musiał ochłonąć. Nie sadził, że kiedykolwiek przyjdzie mu zmierzyć się z prawdą. Do tej pory szukał tego, kto zabił Mary i robił wszystko, aby poznać jego zamiary względem syna. Był coraz bliżej. Wiedział coraz więcej. Ale ani Dean ani Sam nie mogli poznać sekretu. Dla nich Mary zginęła z rąk demona i tylko tyle. Nie mają pojęcia, dlaczego i jak ważną role w tym wszystkim ma Sammy...

~*~
Wow! Szczerze mówiąc, zapomniałam dodać nowe rozdziały! Byłam pewna, że publikowałam je w zeszłym tygodniu. Jak widać mam sklerozę na stare lata, bądź byłam zbyt zabiegana na uczelni. Dobrze, że mam kilka rozdziałów w zanadrzu i nie musicie czekać aż wena moja w końcu dopisze ;)
Ps: przyznam Wam, że wpadłam na pewien pomysł nowego opowiadania, które mogłoby być zarówno FF SPN (tak wiem, ale mam do tego słabość) albo czymś zupełnie nowym, choć pewnymi elementami połączonym z serialem. Mam prolog (przed poprawką, ale jest :D) I tak sobie myślę, że w wolnej chwili coś naskrobie. Jednak nie liczcie, że blog powstanie na dniach, ponieważ muszę usiąść do pracy licencjackiej, a do tego mam jeszcze jeden egzamin plus szkolenie z psiakiem, a to wszystko składa się na brak czasu :(


22 komentarze:

  1. Tak myślałam, że Caroline mimo wszystko nadal będzie współpracować z Winchesterami, niemniej zaskoczyła mnie jej oferta, którą złożyła Johnowi. Po wszystkim będzie mógł ją zabić, w dodatku sama to zaoferowała, sama się na to zgodziła. Oj, naprawdę mnie to zdziwiło, ale z drugiej strony rozumiem jej decyzję - w końcu życie wieczne po jakimś czasie można zacząć traktować jak najgorsze przekleństwo, wszyscy których kochasz umierają, a ty żyjesz nadal. Poza tym pewnie wampirzyca czuje do siebie pewnego rodzaju odrazę, skoro jest tym, na kogo w normalnych okolicznościach, by polowała.
    Dobrze, że Ellen wstawiła się za nią u Johna. Inaczej mężczyzna pewnie wcale by z nią nie rozmawiał, tylko od razu zabił.
    Troszkę przeholowała, wspominając demonicznej krwi Sama, ale rozumiem, że w takiej chwili mogły ponieść ją emocje. Nawiasem zastanawia mnie, czy w tym opowiadaniu pojawi się Azazel, skoro wątek główny obraca się wokół Masona.
    Mam nadzieję, że po ogarnięciu tych wszystkich obowiązków uda Ci się znaleźć czas na dodanie tego prologu, bo ciekawi mnie, co też wymyśliłaś :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz,to kim jest z jednej strony jej pomaga, ale z drugiej jakie to życie? Miłość tu nie wchodzi w grę, bo jej ukochany zginie, a ona będzie za nim tęsknić przez wieczność.
      Ale spokojnie. Myślę, że John w pewien sposób zaakceptuje Caroline i nie będzie aż tak tragicznie między nimi :) Jeśli chodzi o Azazela, cóż... Może się pojawi, muszę to przemyśleć ;)
      Zainspirował mnie odcinek, który będzie emitowany za tydzień... w zasadzie jego opis, więc pewnie co nieco możesz się domyślać :)

      Usuń
    2. Dobrze myślę, że będzie coś o szkole dla łowców? Jeśli tak, już lubię to opowiadanie, bo pomysł jest genialny :D

      Usuń
    3. Dobrze myślisz (nie wiem dokładnie jak to będzie w odcinku SPN, ale pomysł na taki epizod wydał mi się fantastyczny). Nie chce zdradzać za wiele, ale mam rozdział napisany (narzuciłam tempo, ale miałam wenę i jakbym tego od razu nie napisała to potem bym o tym zapomniała). Pojawiły się dwa dobrze nam znane anioły, jeśli chodzi braci W. nie wiem czy się pojawią. Mogą się pojawić od razu w 1 księdze, lub w 2 (jeśli powstanie). Wszystko dzieje się nim Cass poznaje Deana, czyli to jakiś 3 sezon.... Hm więcej nie zdradzę, bo i tak wciąż myślę nad wątkami pobocznymi itd. :D

      Usuń
  2. No nareszcie doczekałam się na kolejny rozdział:D Fajnie, że chcesz zacząć pisać jeszcze jedno opowiadanie związane z serialem:) Jak zaczniesz je publikować to koniecznie mnie o tym powiadom, bo bardzo będę chciała je przeczytać:D No ale co do rozdziału to naprawdę mi się podobał. Wiedziałam, że współpraca Caroline z Winchesterami się tak szybko nie skończy i mam nadzieję, że John przekona się do niej i jednak jej nie zabije. Może Caroline spodoba się Deanowi i to on wstawi się za nią u Johna?;D Jestem bardzo ciekawa jak to dalej będzie:)
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A powiem CI, że mam już połowę pierwszego rozdziału, ale nie będę publikować od razu, bo muszę przemyśleć główny wątek :D
      No wiesz, Dean tego nie pokazuje, ale ona się mu podoba ;) On jest narazie taki hm... ostrożny ;)

      Usuń
  3. Odważnie, że została. Ale za to ma wielkiego plusa u mnie, bo pewnie inny wampir by po takiej akcji zwiał. Gordon – pf głupi to mało powiedziane. Oh… mam nadzieję, że ona go kiedyś załatwi. Tak na dobre. Kibicuje jej. Było by to fajne :D dobra odjechałam trochę. Jestem ciekawa tego spotkania. John kontra Caroline. No, to zapowiada się miłe spotkanko, nie ma co. Oby się tylko tam w tym barze nie pozabijali. Eh… Uwielbiam, jak John narzuca swoim synom swoje zdanie. „My nie mamy zamiaru” – rany John wrzuć na luz. Brawo Sam, punktujesz jeszcze bardziej za zdrowe podejście do sytuacji. Uuu no to pojechała odnośnie Sama. Robi się naprawdę co raz ciekawiej. Nie mogę doczekać się kolejnej części. Dobra już ci nie słodzę i kończę, bo został mi jeszcze jeden twój blog do przeczytania, a potem mam gorącą randkę z pracą magisterską :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak. W końcu John jest uparty jak mało kto i na pewno zapamięta jej propozycję co do słowa. Spokojnie, Gordona czeka śmierć, ale kto go załatwi... sama nie wiem, ktoś na pewno :D Caro też ciut poniosło, no ale bądźmy szczere, ja na jej miejscu pewnie już dawno bym przyłożyła Johnowi.
      Ja musze pisać licencjata, ale zabrać się do tego...

      Usuń
    2. O tak o jednego buraka mniej :D Mam nadzieję, że będzie go bolało :D Niech ona go załatwi, była by to idealna zemsta za to, co jej zrobił. John to ma taki charakterek, że w niejednej sytuacji by się chciało mu przyłożyć, aby wrócił na ziemię. Weeeź nic nie mów. Pisanie magisterki idzie mi, jak krew z nosa. Stoję w miejscu i nie potrafię ruszyć do przodu.

      Usuń
    3. Haha z ciebie to byłby niezły łowca ;) No kto wie, może i ona go zabije w końcu należy jej się trochę rozrywki ;) Fakt, czasami jak się go słucha to głowa pęka. Ja w ogóle nie zaczęłam, a 19.04 mamy mieć 2 rozdziały... a właśnie Ty jesteś w temacie ;) Mnie ominęło pierwsze proseminarium więc nie wiem, ile ma mieć jeden rozdział stron?

      Usuń
    4. Eh widocznie ja się na tych moich studiach marnuję i powinnam zostać łowcą, a co :D ktoś musi tępić tych buraków :) no to masz nie za dużo czasu. u nas mówili, że rozdziały powinny być proporcjonalne i tak po 20-30 stron każdy rozdział pracy magisterskiej mieć powinien, ale to w praniu i tak wychodzi inaczej.

      Usuń
    5. taaa byłabyś jak Garth ;P Dobrze powiedziane! No to ja sie dowiedziałam, że ma być 50-70 stron ale ilość rozdziałów nie jest określona.

      Usuń
    6. Ej czemu, jak Garth??? :D Co ja wyglądam na... nawet nie wiem, jak to określić :P Ja tam się nie znam. Licencjatu nie pisałam, więc dopiero teraz na magisterce mam z czymś takim styczność. I robie jak uważam czyli, robie po swojemu :D Zresztą jak zwykle :D

      Usuń
    7. Nie no może nie wyglądasz hahaha Ale no weź, on tylko takie pozory sprawia przez co jej przebiegły jak puma hahaha Nie pisałaś? Jestem chyba faktycznie stara, ale dlaczego? No ja pisałam na pedagogice coś takiego jak prace samokształceniowe i jak Boga kocham, jedna babka była tak upierdliwa, że miałam ochotę ją zdzielić, aż w końcu ją zbeształam i sie przeniosłam :D

      Usuń
  4. Jakoś wcześniej nie miałam czasu na przeczytanie, jak zapewne zauważyłaś wczoraj odwiedziłam tylko twojego drugiego bloga, ale dziś zwarta i zadowolona oddałam się lekturze, która krótko mówiąc nieźle mnie wciągnęła. Co prawda chciałabym, aby ten rozdział był jeszcze dłuższy, ale pomijając już to, że jakoś tekst za szybko mi się skończył (chyba za bardzo byłam nim pochłonięta) to gratuluje Caroline odwagi. Nie wiem, czy na jej miejscu wyszłabym na spotkanie z Johnem Winchesterem, jak widać nie bez powodu w związku z tym mam obawy, bo w końcu człowiek ten ani trochę nie toleruje dziewczyny, mimo, że wbrew sobie pozwala jej na współpracę ze swoją rodziną. Ciekawe, jak długo z takim układem pociągnie albo czy w końcu przekona się do wampirzy. Odpowiedzi na to pytanie zdecydowanie będę poszukiwać w dalszych rozdziałach. Tymczasem muszę przyznac, że jestem w temacie jeśli chodzi o demoniczne pochodzenie Sama (ostatnio mimo późnej godziny emisji serialu, o dziwo nie opuściłam żadnego odcinka). Cóż rzeczywiście chłopak z niego niezwykły! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak ja dzisiaj trochę mam mało czasu wchodzę odpisać na komentarze, a wieczorem pędzę do Ciebie :D
      Ja na jej miejscu bym nie wytrzymała. Jest dość spokojna jak na wampira ;) Wiesz nie będzie tak źle. John owszem, nadal będzie upierdliwy, ale już nie tak bardzo.
      A no widzisz, teraz nie muszę tłumaczyć o co chodzi ;) (wstyd się przyznać... Ty nie opuściłaś odcinków, a ja na każdym zasypiam ;) Wczoraj zasnęłam już na pierwszej reklamie, a 22.20 to jak na tvn7 jest wczesna pora)

      Usuń
    2. Uff... w sumie to dobrze, że John nie będzie dalej ciągnął swojej niechęci do dziewczyny, no może jednak nie do końca zaprzestanie, jak napisałaś, ale zawsze będą jakieś plusy.
      W końcu jestem w temacie i nie czuje się tak zielona, jak na początku. Cóż obejrzenie kilku odcinków po kolei, a nie jednego na jakiś czas było zdecydowanie pomocne. Zresztą nie masz się czego wstydzić, ja chyba nie zasypiam podczas reklam tylko dlatego,że zawsze staram się na ich czas znaleźć jakieś krótkie zajęcie, które uwolniłoby mnie od tych krótkich, ale licznych "dręczycieli".

      Usuń
    3. W zasadzie ten 4 sezon to jeszcze pikuś. W następnym wychodzą na jaw takie sprawy z ich rodziny... Te reklamy są najgorsze nieraz w najmniej oczekiwanym momencie. Ale w porównaniu z innymi stacjami to jeszcze nic takiego.

      Usuń
    4. Teraz to mnie nieźle zaintrygowałaś! I widzisz przez ciebie będę, co środę niewyspana, bo dzień wcześniej będę spędzać intensywnie wieczór przed telewizorem. Nie powiem, by mi się to nie podobało, ale spotkania z moim kochanym łóżeczkiem też lubię :)

      Usuń
    5. To dobrze ;) Tzn źle, że nie będziesz wyspana, no ale cóż zrobić? Wyobraź sobie, że mnie tak wciągnęło SPN, że jak w Polsce emitowali 1 sezon o północy i zaczęłam oglądać w ogóle ten serial to ja siedziałam i nawet oka nie zmrużyłam ;)

      Usuń
    6. Nie do północy to zdecydowanie bym już nie czekała. Na pewno przysypiałabym podczas oglądania, następnego dnia wstając o 5 rano, wyglądałabym jak trup.

      Usuń
    7. Ja oglądałam, bo akurat wakacje się zaczęły ;)

      Usuń